O piątej rano zbiórka na przystanku. Trzeba dojechać do punktu wspólnego wyjścia. Jedni autobusem ze Stoków, inni na przyczepie z Pszczewa. Na trzecim przystanku w Miedzichowie Msza Św. Ministranci z Amarantowej pierwsi zgłaszają się do służenia. Wśród pielgrzymów odnajdują się znajome twarze z różnych spotkań, także ze wspólnych rekolekcji oazowych. Po Mszy Św. zaczęło padać, potem trochę mocniej i mżawka, i znowu deszcz. Zmokli i trudniej się szło. Twierdzą, że to lepiej, że bardziej trzeba się ze sobą zmagać, kiedy zmęczenie większe. A dzisiaj i nogi dokuczają, i skurcze częściej łapią.
Między pielgrzymami Kuba. Ma aparat i chodzi za każdym. Interesuje się fotografią od niedawna, przez to uważniej patrzy, dużo czyta i nie korzysta z trybu „auto”. Chciał zabrać aparat na pielgrzymkę, żeby fotografować... krajobrazy, ale pokazał swoje zdjęcia księdzu Mieczysławowi i dostał zadanie zostania kronikarzem obrazu. Stara się robić zdjęcia każdemu, w różnych sytuacjach, żeby każdy mógł wrócić do tych ważnych chwil, podzielić się nimi z najbliższymi i samemu wrócić do ważnych refleksji. Zdjęcie najpierw rodzi się w głowie, potem na chwilę zatrzymuje przy spuście migawki.
Wieczorem Apel Jasnogórski i czas na odpoczynek. Jutro mniej do przejścia, bo tylko niewiele ponad 20 km. I na Mszy Św. trzeba być dopiero o siódmej rano. I jak codziennie gospodarze niezwykli, kolacje lepsze niż u mamy. Chcą pomóc i ulżyć we wszystkim. Takie małe wspólnoty każdego wieczora.
Z pasji Kuby skorzystają nie tylko pielgrzymi, przecież dzięki niemu i my możemy wędrować na Jasną Górę bardziej namacalnie. Takie osobiste świadectwo wrażliwości na Boży świat i Bożych ludzi. Na wszystkich ludzi.
Zdjęcia: Kuba Łagowski